Nikt z Nas chyba nie spodziewał się tak pięknego, słonecznego września. Dużo słońca, temperatura odpowiednia. Chociaż już za oknem robi się szaro, ponuro i deszczowo.
Jednak korzystając z przychylności pogody, zdążyliśmy zaliczyć słoneczny weekend i wybraliśmy się do lasu. Miałam nadzieję, że uda nam się zebrać jakieś grzyby. Do tej pory nie mieliśmy szczęścia. Widocznie trzeba było zmienić teren i wybrać się na grzyby tam, gdzie ich pełno :)
Tym razem towarzyszyła nam moja mama, która wie gdzie szukać, bo ma „swoje miejsca”:-) Kiedy dojechaliśmy do celu, zaczęła się moja ceremonia. Ubieranie w czapkę, bluzę, kalosze, a następnie taniec ze sprayem do owadów z 10 minut. Tak tak. Nie ma się co śmiać. Jak tylko wchodzę do lasu dosłownie wszystkie komary lecą do mnie. I tylko do mnie. Mój mąż do lasu ubiera się w krótkie spodenki i koszulkę z krótkim rękawem, bo tak mu wygodnie. I nic go nie gryzie. Ja to chyba mam krew wymieszaną z sokiem malinowym, a on jest chory (dopisek męża: nie chory tylko nasączony piwem). Moja nadzieja, że nie będzie komarów, prysła jak bańka mydlana. Były dosłownie wszędzie, całe stada. Nawet spray nie pomógł. Jednak po znalezieniu pierwszego grzybka, przestało mi to przeszkadzać ;)
Potem był następny i następny i po dwóch godzinkach w lesie uzbieraliśmy całkiem sporo:-) Postanowiłam, że wszystkie grzyby zamrożę. Nie znalazłam pięknych okazów do marynowania, a z suszeniem byłby kłopot. Jak tylko otwieram piekarnik to mój synek jest przy nim w sekundę. Bo jest światełko, i czerwone cyferki. No nie jestem w stanie go od niego odciągnąć. Najlepsza zabawka w domu i już.
Oczywiście nie mogę wyjść z lasu jak nie przytaszczę do domu pełnej torby przeróżnych szyszek, żołędzi i innych cudeniek z lasu, które później wykorzystuje do dekoracji jesiennych w domu. Mój mąż się ze mną droczy, że to już podchodzi pod zbieractwo hi hi. Wy też tak macie?
Po powrocie z grzybobrania postanowiliśmy zakończyć ten dzionek pyszną obiadokolacją. Były placki ziemniaczane z sosem grzybowym. Mąż smażył placki, a ja zajęłam się sosem. Wspólnymi siłami wyszło pyszne danie :-)
******
Do zobaczenia :)