Dzień Dobry :)
Dzisiejszy post będzie kulinarny :-) Od dłuższego czasu przymierzałam się do zrobienia po raz pierwszy powideł ze śliwek węgierek. Nigdy sama nie próbowałam robić ani dżemów, ani konfitur, bo jak zaczęłam czytać o przygotowaniach, że dwa lub trzy dni smażenia z mieszaniem to łapałam się za głowę. Stwierdziłam, że to nie dla mnie. Wolałam zrobić coś prostszego. I tak sobie spacerując, natknęłam się na mały kramik z warzywami i owocami. A tam całe skrzynki wypełnione po brzegi śliwkami. No to jak tu nie kupić. Wzięłam 4 kg. W domu zaczęłam śledzić przepisy i natrafiłam na powidła śliwkowe z czekoladą i kakao. Brzmiało bardzo zachęcająco, więc skupiłam się akurat na tym przepisie i wiecie co? Efekt mnie powalił na kolana. Dosłownie. Smak obłędny. Pewnie jak to czytają niektóre z Was to myślicie, a czym ona się tak zachwyca, przecież to tylko powidła. Jednak ja nie spodziewałam się takiego smaku. Żadne powidła zakupione w sklepie nigdy nie przypominały mi tych. Smakując je, czułam się, jakbym jadła śliwki w czekoladzie. Pycha i naprawdę zachęcam wszystkich do spróbowania tego przepisu. Powidła prawie robią się same :-)
Podaję składniki:
4 kg śliwek węgierek,
cukier (ja dodałam tylko do smaku, moje śliwki były dosyć kwaśne),
5 łyżek kakao,
2 gorzkie czekolady
Zabieramy się do pracy. Śliwki umyć i wypestkować. Pokroić w ćwiartki. Pokrojone wrzuciłam do wielkiego garnka o grubym dnie, wlałam odrobinę wody, aby się nie przypaliły i na małym ogniu gotowałam je około 3 godzin. Trzeba pamiętać, aby je zamieszać od czasu do czasu. Na początku robiłam to częściej. Po 3 godzinach zdjęłam z palnika i odstawiłam do wystygnięcia. Tę samą czynność powtórzyłam dnia następnego. Jak śliwki przybiorą już odpowiednią konsystencję to dodajemy pozostałe składniki. Mieszamy do ich połączenia i voila :) – powidła gotowe. Pozostaje nam tylko przełożyć je do wyparzonych wcześniej słoiczków, a później pieścić podniebienie :)
Mam nadzieję, że zdjęcia Was zachęcą :)
Z podanych składników zapełniłam cztery słoiczki po 580 ml i malutką miseczkę, która została w trybie ekspresowym skonsumowana przez mojego M jak powrócił z pracy. A tak się namęczyłam z obiadem. No cóż, niektórzy zaczynają obiad od deseru :)
Jeśli ktoś się zachwycił słoiczkami z firmy Weck, tak jak ja, to słoiczki można zakupić tutaj.
Życzę smacznego i powodzenia ze śliwkami :-)
***
7 komentarzy
Wygląda smakowicie.
Na przepis trafiłam przez przypadek, ale na pewno go wypróbuję.
Proszę jeszcze o informację kiedy dodajemy kakao, czekoladę i co robimy ze skórkami.
Zapewniam, że są pyszne. Śliwek nie obieramy ze skórek, po procesie gotowania praktycznie się rozpływają. Pół godziny przed zakończeniem smażenia dodajemy kakao i połamaną w kosteczki czekoladę. Gotowe, smacznego :-)
Dziękuję za odpowiedz. Dzisiaj idę na targ po śliwki i zaczynam produkcję :)
A pasteryzuje pani je jeszcze czy tylko naklada gorace i zakreca?
Jeśli do powideł będą użyte słoiczki z nakrętką typu twist to wystarczy odwrócić je do góry dnem na pół godziny. Ze słoiczkami typu weck, których użyłam ja, trzeba pasteryzować około 10 minut.
A czy kakao naturalne czy słodkie ? Przepis rewelacyjny na pewno zrobię :-)
Ja dodałam kakao naturalne. Polecam, z naleśnikami pycha :-)