Witajcie moi mili!
Styczeń jest miesiącem w którym zdecydowanie postanowiłam odpocząć i zatopić się w lekturze. Zebrać siły na następny szary i nijaki luty. Chyba. Gdy w domu zapada nocna cisza i wszyscy już śpią, wtedy otwieram książkę i zatracam się w niej całkowicie. Taki relaks bardzo lubię. Pogoda jak widać strasznie z nas żartuje. Jednego dnia jest więcej niż 5 stopni na plusie, piękne słońce, wszystko wygląda tak jakby witało wiosnę. Kilka dni później gruba pierzyna ze śniegu, przykrywa dosłownie wszystko. I tak w kółko.
Dzisiaj taki powitał nas widok z okna..
Oczywiście taki śnieżny krajobraz lubię i to bardzo. Tylko szkoda, że za parę godzin nic z tego śniegu nie zostanie. Tylko błoto i kałuże. Widok depresyjny.
No to co robić w takie długie wieczory? Relaksować się, ile się da. Każdy ma na to swój sposób. Ja wyciszam się przy książce. Zatapiam się w kolejnych rozdziałach. Drugi mój sposób to gorąca i aromatyczna kąpiel. Aby uprzyjemnić ją sobie bardziej, postanowiłam po raz pierwszy zrobić aromatyczne, musujące kule do kąpieli. W sieci znalazłam domowy przepis jak wykonać je samemu. Kupiłam odpowiednie składniki i za pomocą “czarów” mam aromatyczne, pachnące lawendą, musujące mydełka.
U mnie są to aromatyczne serduszka i gwiazdki. Oczywiście zawszę dzielę się przepisami. Tak będzie i tym razem.
Do czarów potrzebujemy:
- 200 g sody spożywczej,
- 100 g kwasku cytrynowego,
- 40 g mleka w proszku(ja dodałam w granulkach, tylko takie dostałam,
- 10 g olejku z pestek winogron,
olejek eteryczny.
Na początku dokładnie mieszamy sypkie składniki sodę, kwasek i mleko. Mieszamy rękoma w lateksowych rękawiczkach. Tak jest łatwiej. Następnie powoli dodajemy olejek z pestek winogron. Trzeba czujnie obserwować i nie dopuścić, aby nasza masa zaczęła musować. Dokładnie i sprawnie wyrabiać składniki. Gotowa już masa powinna mieć konsystencję mokrego piasku, który łatwo uformować w dłoniach. Ja delikatnie spryskałam odrobiną wody ze spryskiwacza, aż uzyskałam pożądaną masę. Należy uważać, aby nie pojawiły się bąbelki. Do gotowej masy dodajemy odrobinę olejku eterycznego (ja dodałam lawendowego) i mieszamy raz jeszcze. Ja swoją masę podzieliłam na dwie porcje i do każdej z nich dodałam odrobinę barwnika spożywczego w dwóch kolorach.
Następnie nakładamy i porządnie ugniatamy masę do czystych i suchych foremek. W foremkach ułożyłam je rządkiem na kaloryferze. Raz, że natychmiast w pomieszczeniu rozniósł się przyjemny zapach lawendy, a dwa, że szybciej mydełka będą gotowe.
Nie pozostaje już nic innego jak zapełnić wannę gorącą wodą, zanurzyć się w wodzie, wrzucić aromatyczne mydełko i relaksować się zapachem i cudowną muzyką przez długi czas :-)
*******
Miłego wieczoru i uścisków moc !!!