Lawendowe Pole

Podczas długiego weekendu wyruszyliśmy na Warmie i Mazury, pogoda niestety nam nie dopisała. Zdążyliśmy zrobić tylko jedno ognisko, bo cały czas padało, padało i padało. A jak nie padało, to nawał chmur jaki przetaczał się przez niebo, straszył swoim kolorem, że jak tylko usiądziemy i rozpalimy ognisko to zmoczy nas do suchej nitki. I co tu począć w taką pogodę? Grzejąc się przy kominku w wygodnym fotelu, zaczęłam czytać ulubione blogi. Po paru minutach wystrzeliłam z fotela jak oparzona, mąż mało nie dostał zawału, a nasz kochany mały berbeć zaczął się śmiać w niebogłosy, bo myślał, że mama znowu go rozśmiesza. Krzyknęłam – Tu zaraz obok jest Lawendowe Pole! Jedziemy! Już mi nie przeszkadzał wiatr i że zimno i że pogoda jak w krainie deszczowców. Minęło pół godziny i już siedzieliśmy w samochodzie. Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze parę razy, bo oczywiście nie mogłam oprzeć się takim widokom i koniecznie musiałam je sfotografować. Mój mąż już się przyzwyczaił, że musi zatrzymywać się w nietypowych miejscach podczas naszych podroży, bo ja muszę TERAZ zrobić zdjęcia :-) A to pole rzepaku, a to łąka pełna maków i chabrów albo piękne rumianki w takich ilościach, którym trudno się oprzeć.

DSC_5759-001

DSC_5756pp

DSC_5758-001DSC_5757-001

Po niespełna godzinie byliśmy już na miejscu. Po wyjściu z samochodu pierwszy dotarł do mnie mocny aromat lawendy, a po kilku krokach naszym oczom ukazał się taki widok.

DSC_5869[1]

DSC_5894[1] DSC_5903[1]

DSC_5909[1] DSC_5884[1]

Dowiedziałam się, że akurat zdążyliśmy przed pierwszymi zbiorami lawendy i mogliśmy ją jeszcze podziwiać jak pięknie rośnie na wzgórzu. Po środku pola stała urokliwa, drewniana ławeczka na której można usiąść, wdychać oszałamiający zapach lawendy i spoglądać na łemkowska chatę.

DSC_5877[1]

DSC_5847[1]DSC_5843[1]

Chata ta została przetransportowana w to miejsce i ponownie złożona do ostatniej deski. Teraz zaprasza do siebie jako Żywe Muzeum Lawendy. Powstało ono tak naprawdę parę dni temu, tak więc interes dopiero się rozkręca :-)

 DSC_5845[1]DSC_5846[1]

Wysłuchaliśmy o procesie pozyskiwania wody lawendowej i aromatycznych olejków, zobaczyliśmy kącik relaksacyjny w którym można się odprężyć, wdychając naturalny zapach lawendy, suszącej się w ogromnych ilościach na stryszku chaty. Oczywiście to wszystko po zbiorach :-) Są również organizowane wiejskie warsztaty alchemiczne na których można się nauczyć jak samodzielnie wytworzyć naturalny krem. Chętnie sama bym się na takie warsztaty zapisała i całymi dniami mogłabym w tej lawendzie siedzieć :-)

DSC_6209[1]DSC_5848[1]

DSC_5858[1]DSC_5859[1]

DSC_5899[1]DSC_5872[1]

W nawet tak pochmurny dzień, odwiedzających było sporo. Na miejscu można było zakupić bukieciki lawendy, ale ja w całym tym zamieszaniu i podziwianiu wróciłam bez niczego. Postanowiłam poszperać w necie z nadzieją, że może trafię na jakiś no i proszę. Oto mój bukiet :-) Ogromny i pachnący, a w prezencie dostałam jeszcze dwa maleńkie woreczki z nasionami. Teraz pachnie w całym salonie :-)

DSC_6384[1]

DSC_6391[1]

Jeśli ktoś ma ochotę na podobny bukiet to zakupiłam go tutaj, a wszyscy, którzy mają ochotę odwiedzić Lawendowe Pole to tutaj zostawiam namiary :-)

Polecam to miejsce, my się zachwyciliśmy i na pewno tam wrócimy raz jeszcze.

Pozdrawiam wszystkich !

 

DSC_5891[1]

Oceń ten artykuł:
[Total: 2 Average: 5]

Rekomenduję dalszą lekturę:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *